Ten wpis nazwałem \”Fotelik to nie amulet\”. Nadzorując pracę inspektorów, którzy wrócili ostatnio z Krakowa z Ogólnopolskich Inspekcji Fotelików zobaczyłem w kartach inspekcji dosyć ciekawe przypadki. Zanim zacznę ich analizę powiem, że bardzo się cieszę, że Ci rodzice w ogóle do nas trafili. Nie wszyscy byli czytelnikami naszych serwisów internetowych. Niektórzy trafili do nas za pośrednictwem mediów. Wiemy, że rodziców popełniających te błędy jest więcej.
Chcę dziś mówić o rodzicach, którzy świadomie dokonują wyboru dobrego fotelika dla swojego dziecka. Kupują fotelik z wyższej półki, taki, który ma wysokie oceny w testach. Niestety ilość i rodzaj błędów popełnianych przez nich podczas montażu i codziennej eksploatacji skutkować może tym, że gdyby doszło do wypadku to samodzielne wystąpienie chociażby jednego z tych błędów zakończyłoby się co najmniej ciężkimi obrażeniami dziecka.
Roemer King Plus – bardzo popularny fotelik na polskim rynku z wysokimi ocenami w testach. Przysporzył krakowskim rodzicom sporo trudności, a inspektorzy mieli co poprawiać
Jednym z najbardziej popularnych na polskim rynku fotelików z wysokimi ocenami w testach, który da się pancernie zamocować w samochodzie jest Roemer King Plus. W tym foteliku zdarzyło się omawianemu rodzicowi popełnić aż 3 krytyczne błędy. Luz mocowania tego fotelika z wykorzystaniem samochodowego pasa bezpieczeństwa był większy niż 5 cm. Pięciocentymetrowy luz będzie powodował przede wszystkim to, że fotelik będzie przechylał się bardzo do przodu podczas zderzenia czołowego i energia kinetyczna rozpędzonej głowy będzie rozpraszana w szyi. To niemal gwarantowany uraz szyi.
Kolejnym błędem były luzy na pasach uprzęży. 5 cm luzu oznacza, że ciało dziecka może być wywleczone z tego fotelika. Zapinajcie dzieci w fotelikach tak mocno jak to jest możliwe i dowiedzcie się czym jest test szczypnięcia.
Pasy uprzęży tego fotelika były zapięte o 3 stopnie regulacji za nisko. Fotelik Roemer King Plus posiada dosyć precyzyjną i wielostopniową regulację wysokości pasów uprzęży. Na dodatek pasy te można przesuwać w pozycji góra-dół razem z zagłówkiem więc nawet niewyszkolony rodzic albo taki, który niewiele wie o fotelikach mógłby gołym okiem stwierdzić, że zagłówek jest na nieodpowiedniej wysokości. Zagłówek ustawiony zbyt nisko powodował to, że dziecko to nie mogło się odpowiednio opierać o fotelik. Stąd też nieskuteczne byłyby próby dociągania uprzęży.
Luzy mocowania fotelika, luzy na pasach uprzęży, pasy uprzęży poniżej linii ramion i zagłówek ustawiony za nisko o ponad 5 cm to nie koniec. Na deser – skręcona uprząż mocująca dziecko. Dlaczego jest tak niebezpieczna? Jeżeli skręcenie pasów uprzęży wystąpi w obszarze nóg i bioder dziecka mamy gwarantowane złamanie kości udowej po stronie, po której mamy uprząż. Jeżeli skręcenie wystąpi po stronie żeber lub obojczyka – to właśnie tam będziemy mieli do czynienia z urazami wynikającymi z pęknięcia lub złamania tych kości. Każde skręcenie uprzęży powoduje koncentrację naprężeń dokładnie w miejscu jego wystąpienia i niezależnie od ciężkości zderzenia to właśnie te fragmenty ciała dziecka będą najbardziej obciążane.
Kończąc ten wpis chciałbym Was uczulić drodzy sprzedawcy, bo ktoś sprzedał ten fotelik rodzicom. Fotelik to nie amulet. Samo posiadanie fotelika z wysokimi notami w testach nie uchroni dziecka przed skutkami zderzenia. Zadbajcie o prawidłowy montaż w samochodzie o instruktaż dla rodzica, który ma używać tego fotelika codziennie, bo ma on służyć przede wszystkim do ochrony dziecka, a nie do ozdoby i szpanu.
Fotelik to nie amulet ani nie sakramentalium. Nie chroni dziecka jeśli jest nieprawidłowo użyty. Nawet jeśli ma najwyższe wyniki w testach. PS: Nie wierzę w amulety, z sakramentaliów korzystam.
Pobierz plik w postaci mp3: Foteliki Pod Lupa – Fotelik to nie amulet