Dziś rano koleżanka naszej Weroniki przyszła do przedszkola w mokrych rajstopkach. Dlaczego piszę o tym na blogu o fotelikach?
Dlatego, że mama tej dziewczynki zgadza się na picie i jedzenie w foteliku w czasie jazdy samochodem. Do przedszkola jest przecież bardzo daleko – aż 7 minut drogi i 3,5-letnie dziecko nie wytrzyma podróży bez „papu i piciu”. Przypominam, że jedzenie i picie w aucie może być przyczyną zakrztuszenia lub zadławienia, a w razie ostrego hamowania nawet plastikowy kubek może uszkodzić wargę lub dziąsło. Paweł Zawitkowski prosił nas, na 2 Konferencji Foteliki pod Lupą, żebyśmy przypominali o tym rodzicom, by ich jazda nie zakończyła się, za którymś razem, w klinice BUDZIK…
Poza tym kawałki jedzenia mogą się dostać do wnętrza fotelika i zaburzyć mechanizm działania. Mój mąż opiniował pół roku temu taki „cateringowy” 🙂 fotelik znajomym. Byli już gotowi oddać go do serwisu, bo nie dawało się porządnie napiąć pasów uprzęży. Luzowała się po lekkim pociągnięciu. Okazało się… że w zamku szybkiej regulacji uprzęży znaleziono przyklejony zaschnięty żelek…
Nie pij i nie jedz w samochodzie – jak jednak odzwyczaić dziecko od takich nawyków?
Po pierwsze: tak zaplanować czas, żeby dać jeść i pić w domu, po drugie: podczas dłuższych podróży robić częstsze postoje, po trzecie: zrezygnować z obecności bidonów i kubków w zasięgu rąk dziecka. A po czwarte: świecić przykładem – samemu powstrzymać się od jedzenia i picia w czasie jazdy, zgodnie z artykułem 63 pkt. 5 Ustawy Prawo o ruchu drogowym, w którym jest jasno napisane, że „kierującemu pojazdem silnikowym, który przewozi osobę, zabrania się […] spożywania pokarmów w czasie jazdy.”
Ja dzieciom nie pozwalam jeść w samochodzie ogólnie, ale jak jest długa podróż to zawsze mam musy owocowe kubusia, na chwilkę się zatrzymam dzieci sobie spokojnie spożyją i jedziemy dalej, nie marnuje się za wiele czasu.