Pasażera, który nie zapiął pasów bezpieczeństwa, często porównuje się do ważącego kilka ton obiektu, który uderzy w nas w czasie wypadku. Dziecko, w analogicznej sytuacji, porównuje się do małego słonia. Przesada? Raczej nie. Jak się okazuje – większości z nas trudno jest sobie wyobrazić, co dzieje się podczas wypadku, i jakie siły podczas niego działają.
Suchy zapis prawa
Być może jest to wina stereotypów, być może braku wiedzy z dziedziny fizyki, być może… takich powodów może być wiele. Faktem jest, że bardzo koncentrujemy się na zapisie prawa, a same cyfry niewiele nam powiedzą: 100, 120, 130, 135, 140, 150… wzrost, waga, centyl. A rzeczywistość jest przecież złożona i różnorodna, bo liczby te będą odnosić się do konkretnych dzieci. Co więcej – pod tym samym, suchym “135 cm” mogą kryć się zupełnie inne przypadki. Niektóre z maluchów, o jednakowym wzroście, będą starsze, ale bardzo drobne i niskie. Inne chudziutkie, ale wysokie. Jeszcze inne bardzo młode, a niskie i o wiele cięższe od swoich rówieśników. W dodatku jedne z nich będą spokojne, inne rozbrykane. Jedne będą grzecznie siedzieć w czasie jazdy, inne wychylać się spoza pasa, próbować go odpinać, przekładać nad nim nogi… to też się może zdarzyć!
Trudno to sobie wszystko wyobrazić i przewidzieć? Trudno. Przekonali się o tym dziennikarze, którzy razem z nami przygotowywali materiały mówiące o proponowanej zmianie prawa. Zamiast liczyć centyle i domniemywać, czy 135 cm to wystarczy, czy nie – najlepiej sprawdzić to na prawdziwych dzieciach – w bardzo prosty sposób – robiąc przymiarki.
Eksperyment życie
Nic bowiem nie zastąpi człowieka. Nawet najdoskonalsze testy czy symulacje (jeszcze) nie pokażą nam wszystkiego, z konieczności będą też uproszczone. Spójrzmy więc na zdjęcia dzieci zupełnie przypadkowo wybranych do sprawdzenia, jak będzie przebiegał pas u maluchów, których ustawa dopuści do podróżowania bez fotelika.
Przebieg pasa bezpieczeństwa u dziecka poniżej 150 cm wzrostu. Dziecko podczas wypadku najprawdopodobniej nie przeżyje.
Czy potrzeba jeszcze więcej dowodów? Nie sądzę. Jeśli suche liczby nie przemawiają do wyobraźni, być może są w stanie to uczynić dzieci. A z tymi argumentami nie da się polemizować. Pas przechodzi wprost po brzuchu i po szyi dziecka (jeśli jest większe). Co w takiej sytuacji najprawdopodobniej zrobi rodzic, gdy prowadzenie pasa barkowego wypadnie dziecku… przez środek twarzy, jak zdarzyło się np. z Bartkiem? Możemy obstawiać kilka wariantów. Najprawdopodobniej więc: przesunie pas niżej, tak, żeby szedł po szyi i był przytrzymywany przez brodę dziecka, przeciągnie go pod ramionami dziecka lub w ogóle malucha w ten pas nie zapnie (lub zostawi zapiętą tylko część biodrową).
Czym grozi to w czasie wypadku?
Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo wypadnięcia z pasa bezpieczeństwa, co grozi trwałymi urazami, a nawet śmiercią dziecka. Źle zapięty pas nie utrzyma malucha przy siedzeniu.
- Dojdzie do podduszania (czego się wszyscy boją) oraz (co gorsza) urazu kręgosłupa szyjnego.
- Jeśli pas nie będzie przechodził przez środek mostka, oznacza to połamane żebra.
- Źle poprowadzony pas to także urazy innych narządów wewnętrznych np. wątroby.
W każdym rozpatrywanym przypadku pojawia się także problem z prowadzeniem pasa biodrowego. Przypomnijmy, że u dziecka, które ma jeszcze zaokrągloną miednicę, pas nie jest w stanie zatrzymać się na kolcach biodrowych, bo dziecko ich po prostu nie ma. Stąd pojawiły się przy fotelikach dolne prowadnice pasa, które sprawiają, że nie jest on w stanie przesunąć się na delikatne partie podbrzusza. Zjawisko wsuwania się pod pas bezpieczeństwa zwane jest “nurkowaniem”, o czym można przeczytać np. w tym artykule: https://fotelik.expert/wypadki/nurkowanie-nie-tylko-wakacyjny-temat/
Na przedstawionych powyżej zdjęciach widać, że pas przebiega dzieciom wprost po brzuchu. Bezpośrednio więc po obszarze, w którym kryją się miękkie i delikatne narządy wewnętrzne podbrzusza. Pierwszą kością, na której zatrzyma się pas jest… kręgosłup. W jaki sposób utoruje sobie do niego drogę? Chyba nie trzeba wyjaśniać.
W czym pomaga fotelik?
- Pomaga prawidłowo poprowadzić trzypunktowy pas bezpieczeństwa tak, aby nie uszkodził narządów wewnętrznych dziecka.
- Zabezpiecza dziecko przed wypadnięciem z pasów, nawet w przypadku dachowania.
- Zapewnia dziecku ochronę boczną.
Podkreślmy w tym miejscu: PRAWIDŁOWO zamontowany fotelik oraz PRAWIDŁOWO poprowadzony pas bezpieczeństwa.
Przypomnijmy, że w wielu krajów europejskich obowiązuje przepis, który nakazuje przewożenie dzieci w fotelikach samochodowych do 150 cm, a w tych, w których przepisy są inne, wśród rodziców istnieje zupełnie inna świadomość odnośnie do spraw związanych z bezpieczeństwem ruchu drogowego. Także ani nasze samochody, ani nasze drogi nie są takiej jakości, jak sobie byśmy tego życzyli. I chodzi tutaj nie tylko o ich, często pozostawiający wiele do życzenia, stan techniczny, ale także o systemy bezpieczeństwa w nich używane. Do nich możemy często zaliczyć chociażby brak bocznych poduszek powietrznych czy kurtyn, ciągle zdarzają się także auta niewyposażone w żadną poduszkę powietrzną.
Warto mówić o trudnych sprawach
Czy mówienie o tak przykrych sprawach jak urazy poszczególnych narządów, złamane kości, żebra, kręgosłup, urazy głowy… to nie za dużo? Spójrzmy na inne liczby niż te, o których mówiliśmy na samym początku, czyli dane statystyczne za rok 2013:
“W 2013 roku w Polsce miały miejsce 3 454 wypadki drogowe z udziałem dzieci w wieku 0-14 lat. W zdarzeniach tych 90 dzieci poniosło śmierć, a 3 747 doznało obrażeń. W stosunku do roku 2012 zmalała: liczba wypadków o 225 (-6,1%) i liczba rannych o 198 dzieci (-5 %), a liczba zabitych wzrosła o 1 (+1,1 %).” (źródło: policja.pl)
W tym 44 dzieci zginęło jako pasażerowie w pojazdach, a 1 831 doznało obrażeń. Raporty nie zbierają informacji jakiego typu były to obrażenia oraz w jaki sposób zaważą one na dalszym zdrowiu i życiu tych dzieci.
Absurdem jest ignorowanie tak dramatycznych statystyk. Naszym zadaniem na najbliższe lata powinna być edukacja społeczeństwa, tak, aby rodzice i opiekunowie świadomie wybierali bezpieczne rozwiązania dla swoich dzieci. Zanim jednak osiągniemy poziom, który obecnie istnieje w innych państwach, które szczycą się bardzo niskimi liczbami ofiar wypadków, pozwólmy prawu, aby stało na straży zdrowia i życia najmłodszych.
Pozwalanie dzieciom poniżej 150 cm wzrostu na jazdę bez fotelika jest skrajną nieodpowiedzialnością.