Inspekcje fotelików – Analiza kart inspekcyjnych

Ogólnopolskie Inspekcje Fotelików trwają. Odwiedziliśmy do tej pory Warszawę – dwukrotnie, Józefów, Siedlce, Katowice i Zabrze. Wkrótce ruszamy w dalszą drogę. Natomiast dziś chciałbym zapoznać Was z wynikami analiz kart inspekcyjnych. Rodzice odwiedzający nasze imprezy zawsze zostawiają po sobie ślad w postaci wypełnionej karty, na której nasi technicy notują szczegółowo przebieg inspekcji. Dziś dowiecie się jakie wnioski płyną z odczytu tych kart.

To co wymyślają rodzice przy montażu fotelika przechodzi ludzkie pojęcie. Sprzedawcy, jeśli nie zaglądacie do samochodów klientów po sprzedaniu im fotelika, to jesteście współwinni sytuacji, jeśli dziecko odniesie obrażenia podczas wypadku. Uczulam Was – poderwijcie się nieco i po dokonaniu sprzedaży pójdźcie z klientem do samochodu i pokażcie mu jak powinien montować fotelik w swoim samochodzie. Okazuje się bowiem, że montaż dokonywany na fotelach prezentacyjnych nie przysparza rodzicom wiedzy ani umiejętności. Rodziców uczulam – nie kupujcie fotelika jeśli sklep nie oferuje przymiarki w samochodzie, jeżeli sklep nie oferuje możliwości instruktażu po zakupie fotelika. Z kart inspekcji wynika, że zdarzają się takie przypadki.

\"Analiza

Popatrzcie na przykłady z naszej praktyki: Fotelik 9-18kg, w którym nie użyto ani jednej prowadnicy pasa. To znaczy po włożeniu tego fotelika do samochodu zapięto go razem z dzieckiem, tak jakby był to styropianowy \”podpupnik z pleckami\” za 15zł. Fotelik Recaro Monza z dzieckiem o wadze 20kg, nie użyto żadnych prowadnic. Chociaż fotelik jest wyposażony w prowadnice pasa biodrowego i barkowego i pozwala precyzyjnie ustalić przebieg pasa na ciele dziecka – nie skorzystano z żadnej z prowadnic. Zapięto fotelik w taki sposób, jakby dziecko było osobą dorosłą, a fotelik stanowił swoistego rodzaju podkładkę.

Kolejny przykład: Fotelik Concord Trizone z dzieckiem o wadze 14kg. Pomylono prowadnice pasa i użyto niebieskich zamiast czerwonych przy montażu przodem.

Na koniec mocny akcent. Nigdy tego nie widziałem i nie chciałbym tego zobaczyć. W szczególności w ekspertyzach powypadkowych. Fotelik 0-18kg, który można montować zarówno przodem jak i tyłem do kierunku jazdy zamocowany na przednim siedzeniu pasażera, zamocowany przodem i… Użyte wszystkie prowadnice pasa. Zarówno niebieskie jak i czerwone. Rodzic zachował się jakby był uczestnikiem gry typu – połącz wszystkie punkty jedną linią. Użycie w taki sposób pasa bezpieczeństwa jest niewyobrażalne dla jakiegokolwiek sprzedawcy fotelików. Dla kogokolwiek kto zajmuje się tą branżą.

Moi drodzy, to \”dzięki\” Waszemu brakowi zainteresowania rodzice dokonują takich cudów i w taki sposób montują foteliki w samochodzie. Nie chciałbym spotkać się z tymi rodzicami i nie chciałbym dzwonić do Was, bo pamięć ludzka nie jest może doskonała, ale jest na tyle długa, że rodzice będą pamiętać gdzie kupili fotelik i komu zawdzięczają taki instruktaż i taki montaż.

Uczulam Was moi drodzy na to, że pracujemy razem w branży motoryzacyjnej i zajmujemy się bezpieczeństwem dzieci w samochodach. Choć jesteście pracownikami sklepów dziecięcych, to kiedy stajecie przy półce z fotelikami macie być specjalistami ds. bezpieczeństwa dzieci w samochodach. Nawet jeśli nie macie stosownego certyfikatu i nie uczestniczyliście w naszych szkoleniach, to prowadnice czerwone od niebieskich z pewnością potraficie odróżnić i wiecie do czego one służą. Powiedzcie o tym rodzicom i dokonajcie instruktażu.

Pobierz plik w postaci mp3: Foteliki Pod Lupa – Analiza Kart Inspekcyjnych

2 thoughts on “Inspekcje fotelików – Analiza kart inspekcyjnych”

  1. Jacek Chmurzyński

    Zabrzmiało groźnie, ale taka bura trochę się należy niektórym sprzedawcom. Należy się też rodzicom, nie za brak wiedzy, ale za jakikolwiek brak zaangażowania. Ciągle traktuje się foteliki jako przykry obowiązek, co najwyżej jako przedmiot do przewozu dziecka. Rodzice nie myślą o foteliku jako o urządzeniu bezpieczeństwa, które ma niezawodnie zadziałać w razie wypadku. To tak jakby traktować gaśnicę jako element dekoracyjny… Często nie wynika to z ich złej woli, ale sielankowe reklamy i powiązanie fotelików z dziecięcym marketingiem robi swoje. Często spotykam się z przekonaniem że już sam fakt że dziecko jest w foteliku uspokaja rodziców i daje im poczucie bezpieczeństwa i spełnienia obowiązku. Nie ważne jaki, jak zamontowany byle by był. Dlatego uważam że oprócz sprzedawców, warto edukować rodziców w podstawowym zakresie. Przyniesie to dwie korzyści. Pierwsza bardziej świadomi rodzice, druga motywacja dla sprzedawców aby się rozwijać i dokształcać tak aby sprostać wymaganiom świadomego klienta. 😉

  2. Joanna Mokwińska

    Jacek ma niestety rację. Rodzice totalnie lekceważą ten temat i traktują zakup i montaż fotelika z równą starannością jak zakup zabawek, ciuchów czy innych dziecięcych gadżetów. Jest, bo być musi i jakoś to będzie. Ma być dobrze, tanio, ładnie, na wiele lat i w myszkę Mickey. Przykładowy cytat, który właśnie mnie powalił na pewnej stronce ogłoszeniowej dla rodziców- jedna mama drugiej mamie – „Witam, czy jakaś mama chce się pozbyć fotelika samochodowego od 9 -18 kg ? chętnie kupię „-odp: „Ja mam. Czarno- rozowy. Jutro moge fotki podesłać ” – czyli już wiadomo co ma w foteliku pasować 😉
    I nie dość, że taki fotel ominie całą poprawną drogę doboru/sprzedaży/gwarancji itp to będzie brzydki 😉
    A więc edukowanie i motywowanie sprzedawców jak najbardziej, ale to rodzice powinni świadomie podchodzić do zakupu fotelików i zaangażować się w jego wybór/ montaż/ codzienne użytkowanie. Wtedy spec-sprzedawca pietruszki-mydła-fotelików-syropu na migrenę zniknie z rynku w sposób naturalny, a uznanie i klientów zyskają Ci, którzy prócz towaru dają coś więcej….

Leave a Comment

Scroll to Top